przez stulecia burza piaskowa sypała w oczy
byli zawiedzeni niczym zwiędnięte kwiaty
kiedy szła ulicami nie dostrzegając ich spojrzeń
ignorowała każdy oddech prócz jednego
on ignorował ją. stał się przeszłością
swój cień zlewała z cieniem kamienic
obskurnych jak życie, swoiście pięknych
czasami rozglądała się wokoło
bardziej z ciekawości aniżeli potrzeby
z posępną miną, nie kłamała
tylko raz ktoś wymierzył z broni. nie strzelił
zniknęła w pustej alei zapomnienia
przeszła przez lustro
sztylety jak motyle posiatkowały jej wnętrze
tasując karty obecne, przeszłe
przetasowały myśli, których niesposób pozbierać
nie czuła nigdy. nikt nie czuł. pozbierał
trzymała w dłoni rozdygotana, patrzyła prosto w oczy
świat w ogniu, serce straciło oddech. otulił słów kocem
schowała lustro z drogą powrotną. nie przeszła
uśmiechając się wyjęła płótno
z motylem na ramieniu poczęła malować błękitny obraz
wie, że jest niezwykły
2024.12.12
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz